Urząd Komunikacji Elektronicznej organizuje debatę na temat wdrażania IPv6. To bardzo dobra inicjatywa – powinna ona wyjaśnić wiele nieporozumień, które narosły wokół IPv6.
Wiele osób uważa bowiem, że można wdrożyc IPv6 „administracyjnie”. Oczywiście, można dokonać regulacji w tym zakresie, ale czy warto stosować mechanizmy regulacyjne, zamiast pozwolić biznesowi podjąć decyzję? Innymi słowy: czy warto zaspokajać ambicję kilku osób w Komisji Europejskiej poprzez wydawanie pieniędzy operatorów (czytaj: klientów) oraz pieniędzy podatników?
Niestety, Komisja Europejska już wydaje nasze pieniądze na promocję IPv6, ale chyba nikt nie ma złudzeń co do „oszczędności” robionych w Brukseli. Debata w UKE powinna dać jasną odpowiedź na pytanie, w jaki sposób przechodzić na IPv6 w Polsce tak, aby przejście to było korzystne dla polskich klientów i operatorów, czyli jak zmaksymalizować korzyści i zminimalizować koszty, co jest szczególnie istotne w czasach kryzysu. Czasami warto być pionierem, a czasami lepiej poczekać na innych, żeby popełnili swoje błędy i uczyć się na tych błędach.
Wyczerpująca się pula?
Pierwsze z nieporozumień dotyczących IPv6, o których wspomniałem powyżej, to kończąca się pula adresów IPv4 – ma ona zostać w pełni wyczerpana już za trzy lata. Problem w tym, że pula ta wyczerpuje się tylko na poziomie centralnym – wykorzystanie przydzielonych adresów IP jest albo małe albo często nieracjonalne. Wynika z dotychczasowej polityki np. RIPE, który przydzielał bezpłatnie operatorom pule adresów, o ile Ci potrafili napisać zgrabny e-mail z uzasadnieniem.
Wielu operatorów może spokojnie rozwijać swój biznes przy wykorzystaniu mniejszej puli adresowej, przydzielając adresy dynamicznie szczególnie dla kllientów domowych, a firmy w wielu wypadkach mogą skorzystać z rozwiązań NAT, zamiast wykorzystywać stały adres IP do każdego komputera.
Dodatkowo, nierówności w przydziale adresów pomiędzy USA a resztą świata powodują, że wielkie pule adresów są w posiadaniu niewielkiej grupy firm i uniwersytetów. I tak przykładowo własne odrębne pule adresów typu „/8” posiadają pojedyncze firmy amerykańskie takie jak Xerox, HP, Apple, Ford (sic!), Halliburton, Eli Lily&Company, Prudential, Merck i wiele innych. Własną pulę adresów „/8” ma również MIT, a AT&T ma aż dwie pule „/8”.
Przykładowo: cała Afryka ma tyle adresów, co HP, Apple oraz AT&T razem wzięte. Mówienie więc o wyczerpywaniu się puli to zwykłe bajki. Myślę też, że jak faktycznie adresów IPv4 będzie brakowało, a IANA nie poprawi procesu gospodarowania adresami, to tacy giganciu jak np. Ford czy AT&T zarobią juz niedługo trochę pieniędzy na „wydzierżawieniu” części swojej puli komercyjnie dla ISP.
Dodatkowo, samych nieprzydzielonych adresów IPv4 jest aż 30% całości, bo oprócz adresów rozdzielonych pomiędzy RIR a nie przydzielonych dla ISP, istnieją niektóre pule adresów we władzy IANA które moga bez większych problemów jednak trafić do wykorzystania komercyjnego.
Jak można sobie poradzić z tym problemem?
Poniżej zamieszczam listę zaleceń odnośnie do rozwiązania problemu IPv4.
1. Realokacja – odbieranie pul adresowych przez RIR od ISP, którzy nie udowodnią, że faktycznie potrzebują danego zakresu adresów IP w wersji 4.
2. Przekazanie pul adresów pomiędzy RIR (przykładowo z ARIN do RIPE).
3. Pobieranie przez RIR opłaty (minimalnej, ale jednak) za każdy adres przydzielony dla ISP.
4. Pobieranie opłat przez ISP od tych klientów, którzy potrzebuja stałego adresu IP.
5. Handel pulami adresów IPv4 pomiędzy ISP.
Skoro problem wyczerpujacej się puli nie jest najważniejszy, to dlaczego jest tak duże parcie na powszechne wdrożenie IP w wersji 6? Powodów jest kilka:
1. Presja polityczna w Europie, szczególnie ze strony prezydencji francuskiej (w 2008) na szybkie wdrażanie protokołu IPv6. Ten punkt powoduje, że IPv6 jest politycznie poprawne. A wiadomo, że jak coś jest politycznie poprawne, to nie powinno się z tym dyskutować. I chyba to jest najważniejszy powód zainteresowania IPv6. Protokół ten obok globalnego ocieplenia oraz kryzysu jest tematem o „jasnej tezie”, a dyskusja „na argumenty” o zaletach IPv6 przypomina znany kawał „Pytanie: dlaczego tanie wino jest dobre? Odpowiedź: bo jest dobre i tanie”.
2. Nacisk ze strony inżynierów/naukowców, którzy pracowali nad protokołem IPv6 i dla których wdrożenie IPv6 to kwestia amibicji.
3. Nacisk ze strony dostawców sprzętu (routery, firewalle), krórzy zarobią np. do dodatkowych usługach doradczych oraz sprzedadzą mniej obeznanym klientom dodatkowe kilka pudełek.
4. Brak działań po stronie IANA i RIR w zakresie lepszej gospodarki adresami.
Na wspomnianej na początku tego wpisu debacie przedstawię także trochę statystyk odnośnie do faktycznego wdrożenia IPv6, a dokładnie jak wygląda faktyczne zainteresowanie (popyt) usługami z wykorzystaniem protokołu IPv6 w Europie na przykładzie domen internetowych. Pierwsza z tych statystyk znajduje się w tytule bloga – tak to nie pomyłka, ruch IPv6 do DNS jest poniżej 0,3%, a z tego ruchu część to monitoring DNS.
I jeszcze pozostaje mi zaprosić wszystkich na samą debatę. Odbędzie się ona w siedzibie Warszawskiej Szkoły Zarządzania, ul. Siedmiogrodzka 3A w Warszawie, 24 marca o godzinie 11.00. Bezdyskusyjnie jest to debata, na której każdy ISP powinien się pojawić, bo wiadomo: nieobecni głosu nie mają.